Coś o zwierzętach, naszych milusińskich

Nasze domowe zwierzęta coraz częściej są traktowane jak członkowie naszej rodziny. Szanujemy je i otaczamy opieką. Zauważyłam jednak, że nie zdajemy sobie sprawy jak tak naprawdę nasze zwierzęta na nas reagują.

Z racji wykonywania telepatycznej komunikacji ze zwierzętami przyglądam się różnym zjawiskom dokładniej. Najpierw uwagę zwrócili mi weterynarze, że zwierzęta, które ze mną przychodzą często są jakieś bardziej dostępne niż inne. Szybko reagowały na uspokojenie się i wykazywały duże zaufanie do tego, co z nimi chcę zrobić.

Przykładem mogą być koty, które czasami na początku pobytu w domu były trochę dzikie. W krótkim czasie przestają być przestraszone, dają sobie podać lekarstwo lub jakiś specyfik prozdrowotny, nie uciekają, nie chowają się, raczej odwrotnie chodzą za człowiekiem jak pies.

Skąd takie poczucie bezpieczeństwa i ufność?
Z moich obserwacji wynika, że zwierzęta reagują na bardzo wiele emocji, uczuć, słów i czynów zarówno kierowanych do nich, jak i pozostałych bodźców.

Chcę dosłownie powiedzieć, że mówię do moich zwierząt z czułością, daję im powąchać potrawy, jeśli są ciekawe. Nie przeganiam ich, gdy są bardzo zainteresowane, by popatrzeć z jakieś półki na mieszkanie, czy na nas. Wołam je po powrocie do domu, witam każdego po imieniu, tak jak ludzi w domu. Pytam jak spędzili czas i jak się czują. Oczywiście odpowiedzi mogę dostać dopiero w komunikacji pozazmysłowej, ale widzę i wiem, że one mnie słyszą i rozumieją więcej niż zwykle ludzie o nich sądzą.

Wiem z komunikacji, że są niezwykle bystrymi obserwatorami i wspominają, kiedy doświadczają braku uwagi, braku ciepła, stresu, ale też dobra, miłości i opieki.

To, że zwierzęta nie mówią naszym językiem nie oznacza, że są obojętne i są „tylko” zwierzętami, czymś niższym od nas. Nic bardziej mylnego, są naszymi przyjaciółmi, oddanymi kompanami, wiele razy strażnikami, opiekunami. Zobaczylibyśmy to wszystko, gdybyśmy mogli odbierać lepiej energię subtelną. Zawsze można to ćwiczyć.

Apeluję więc: witaj się ze swoim pupilem, pytaj go czego potrzebuje (moje po takim pytaniu prowadzą mnie np. do balkonu żeby otworzyć drzwi do wyjścia, albo prowadzą na kanapę do głaskania), pytaj co chcą jeść i również bacznie obserwuj, odczuwaj. To wszystko wiele ci powie.
Po tym zwierzę robi się łagodne, jest szczęśliwe, można łatwiej obejrzeć zęby, daje sobie obcinać pazury, pielęgnacja jest o wiele mniej stresująca. Nie piszę, że całkiem się to zmienia, ponieważ zwierzę jest zwierzęciem, ma inne podejście niż ludzkie, nie ma oczekiwań, nie trzyma pretensji, jest nieustannie otwarte. Przyjmuje to co przychodzi bez analizowania jak u człowieka, ale cierpienie lub radość z tego jest jeszcze bardziej żywe niż u ludzi. Miejmy to na uwadze i kochajmy bezwarunkowo zamiast miętosić jak maskotkę.

Na zdjęciach moje dwa ukochane koty, leniwe i bezpieczne
Z miłością
Monika Grzegorczyk