
Historia niezwykłego, duchowego gołębia pocztowego.
To, że ptak ten miał duszę nie ulegało wątpliwości, ale jak był wielki duchowo i dzielny zaraz opowiem.
Anvil spadł na dach domku letniskowego i miał przetrącone obie nóżki. Dla ptaka to brak możliwości startu do lotu, czyli jak stwierdzali po kolei różni weterynarze –do uśpienia. Gołąb ma bardzo cieniutkie i lekkie nóżki, ale jednocześnie chwytne i mocne-kiedy są zdrowe.
Poproszono mnie o pomoc w łączności do zwierząt i tak zaczęła się historia..
Bohaterski Anvil przeżył wiele, daliśmy mu też tyle miłości, ile mocy w piersi. By go ratować, szukaliśmy sposobu, choćby nie z tej ziemi. Widziałam chwilami, że może ta droga nie była potrzebna, lecz jednocześnie wyrażał tak wielką wolę życia, że nie sposób było odmówić.
Codziennością przez chyba 5 m-cy było przewijanie opatrunków, rehabilitacja, szukanie, by rozwiązać tę zagadkę i dać mu jeszcze zdrowe życie. Okazywał niezwykłą cierpliwość, a kiedy zbliżałam twarz do jego ciałka emanował elektrycznym fioletem wokół. Cały był magiczny, mocny i wytrwały.
Zdarzyła się niezwykła rzecz, kiedy został zawieziony i w innym mieście odbył operację jednej nóżki.
Była to poważna operacja. Miała połączyć i usprawnić kończynę. Siedzieliśmy wtedy z kolegą każdy u siebie w domu i medytowaliśmy, by proces przebiegł sprawnie.. nagle poczułam coś.. i zobaczyłam jego-gołębia przed sobą. Był okazały i jakby zdrowy.. pomyślałam – pewnie od narkozy wyszedł z ciała, choć ucieszyłam się ta wizytą bardzo.
Zatroskałam się tylko, czy aby wróci do życia.. i zadałam mu takie pytanie. A on radosny i lekki jak nigdy, przekazał telepatycznie, że po prostu chce iść na spacer. Powiedział też, że zwiedził już trochę i chce zobaczyć więcej. Nie powiedział czy wróci.. Jego aura biła blaskiem, a raczej cały nim był. Tak piękny i wyraźny, nagle w jednej chwili zniknął. Pomyślałam może jednak wrócił do ciała..
Wiedziałam, że operacja była skomplikowana i mogła skończyć się źle. Czekaliśmy. Następnego dnia zadzwonił weterynarz. Oznajmił, że gołąb podczas operacji odchodził, że go reanimowali .. że udało się w końcu go przywrócić.
Teraz zrozumiałam dokładnie co zaszło i jak się odbyło. Potem jeszcze kilka m-cy z nami był, przechodząc walecznie potyczki z chirurgią. Kiedy uznaliśmy, że więcej zrobić się nie da, odżywiony, o jednej słabo sprawnej nóżce znalazł ciepły i troskliwy gołębnik z opiekunką na wsi. Zostawiliśmy go tam, by był wśród swoich i klimatyzował się, na ile to było możliwe. W bloku nie było dobrego miejsca dla ptaka. Latał tam jeszcze trochę z innymi gołębiami, jak pokazywały filmiki i zdjęcia od Pani – szczęśliwy z powodu wolności.
Kiedyś jednak nie wrócił z oblotu.
Ku jego pamięci, to co mi dał, co sobą pokazał i jakim był wielkim ptakiem, otulam miłością Jego duszę i pełna wdzięczności przekazuję wiedzę o duchu zwierząt dalej.
Monika G.